piątek, 13 maja 2016

Gdzie byłam kiedy mnie nie było?

  Ze zniknięcia na, bagatela, półtora roku nie łatwo się wytłumaczyć jak w sumie można się domyślać, a ja dodatkowo jestem znana z tego że nie umiem kłamać. Zatem gdzie się podziała moja osoba? Nie ukrywam, trochę się działo, było sie czym zajmować a wolne chwile były przeznaczane bardziej na lenistwo i eksplorowanie internetu niż zaopatrywanie go w swoje treści. Ogółem wiąże się to ze studiami i pracą, jak wiadomo i niejedna z Was też boryka się z takim natłokiem obowiązków i czasem się po prostu "nieogarnia". Latem 2015 wyjechałam za granicę w przerwie wakacyjnej. Kiedy wróciłam cała moja uwaga skupiła się na pisaniu pracy inżynierskiej, pojawiające się po drodze kłody pod nogami sprawiły, że do dziś dzień trwała moja walka, ale właśnie skończyłam ją pisać i aktualnie czekam na obronę ;) Na chwilę tylko zabrakło mi literek pod palcami a już poczułam potrzebę pisania. Dziwne... po tych 50 stronach A4, godzinach wymyślania i paru nocach płaczu. W chwilę moment machnęłam parę recenzji kosmetyków na Wizażu i przypomniało mi się o tym miejscu w którym mogę się wyszaleć, wygadać, moooże mnie tutaj nikt nie czyta, nie słucha, ale to nic. Grunt to mieć radochę z tych wypocin. A i jakaś pamiątka jest.
W grudniu zeszłego roku, dokładnie w moje urodziny, po 6 latach, 4 miesiącach i 17 szalonych, świetnych, czasem gorszych ale głównie lepszych dniach spędzonych razem mój kochany mężczyzna w całkiem dziwnej scenerii klęknął, wypowiedział magiczną formułkę a ja powiedziałam Tak ;) My preciousss.... na zdjęciu obok. Tylko on mógł wpaść by zrobić to... właśnie tak, bez pompy, intymnie, słodko. Zawróciło mi to w głowie i po jakimś czasie oprócz ciągłego poszukiwania inspiracji makijażowych, włosowych, ubraniowych, kosmetycznych zaczęło się poszukiwanie tych ślubnych, najpiękniejszych :) Tak, mam już wizję, pare elementów MUST BE. Ale o tym będzie trzeba zorganizować osobny wątek. 
 Wracając do studiów... Tak, kończe w czerwcu i wyjeżdżam z granicę. Z chęcią poopisywałabym tutaj zycie tam, tamtejsze drogerie, kosmetyki. Choć w dużym stopniu się nie różnią, a nawet są słabsze! Kiedy tam jestem zawsze ubolewam na brak polskich marek i cen. W Polsce za każdym razem robię nieskromne zapasy, co by niczego nie zabrakło. Aktualnie właśnie jestem i się nie mogę nacieszyć. 
 Co się jeszcze u mnie pozmieniało? Mimo że nigdy nie byłam szczególnie gruba to zawsze czułam się obtłuszczona w niektórych miejscach. Aktualnie ćwiczę jakies 4-5 razy w tygodniu po około godzince i widzę efekty, od stycznia waga spadła z 49 do 45kg, przy moim wzroście to odpowiednia waga, naprawdę ;) Nie mam diety, po prostu jem zdrowo, nie obżeram się, uważam na ilość węglowodanów i staram się jeść jak najmniej przetworzone produkty (najlepiej z własnego ogródka). Już czuję się dobrze ale to jeszcze nie to, aczkolwiek nie zalezy mi na zbiciu wagi tylko zalegających resztek cellulitu i tłuszczyku. A jeszcze skusiłam się na zakup białych rurek i do nich moja pupa musi wyglądać perfect, także jestem silnie zmotywowana. Mam także plan własnie na post zakupowy, część produktów juz mam, ale wybieram się także w przyszłym tygodniu na zakupy, także powinno trochę tego być. Naczytałam się ostatnio o body wrapping i jestem już po pierwszej akcji z kawą, cynamonem i folią. Wystarczyło ją nagrać i puścić z podkładem muzycznym z Benny Hill i poprawiać sobie humor w słabsze dni. Tak, nie wyglądało to za ciekawie, ale efekt jakiś tam był :) Troszeczkę mieszanka się do mnie nie kleiła a foli rozrywała i zaczepiała. Natomiast po zmyciu, wow,pupa i nogi gładziutkie jak nigdy, dzisiaj robię drugie podejście. Oby już z nieco lepszą wprawą. Na koniec z powodu braku grafiki towarzyszącej treści posta, metamorfoza moich smutnych kudełków, przeprowadzona w domowym zaciszu, koszt - całe 4 euro i cierpliwość "szwagierki" ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz